krzysztofmroczko krzysztofmroczko
199
BLOG

Nauka czytania

krzysztofmroczko krzysztofmroczko Kultura Obserwuj notkę 0

 Terry Eagleton to dość kontrowersyjna postać w intelektualnym światku. Wierzący marksista to w jego przypadku wcale nie oksymoron. Ma wiele innych głośnych koncepcji, a jego wykłady słyną z ciętego języka, pełnego czarnego humoru i autoironii. Pisze dużo i o wielu sprawach, między innymi i o literaturze. Jest autorem dość popularnego w krajach anglosaskich podręcznika akademickiego z zakresu literaturoznawstwa.  Jak czytać literaturę to jednak coś w rodzaju mini podręcznika dla wszystkich tych, którzy chcieliby poznać nieco teorii literatury bez zapisywania się na studia filologiczne.

Terry Eagleton, Jak czytać literaturę

Terry Eagleton, Jak czytać literaturę

Książka Eagletona nie rości sobie oczywiście prawa do bycia pełnoprawnym podręcznikiem akademickim, o czym możemy przeczytać w przedmowie odautorskiej. Chodzi właśnie o przybliżenie kilku pojęć z zakresu literaturoznawstwa. Autor zajmuje się zaledwie kilkoma pojęciami – bohater, narracja, interpretacja, wartość – ale czyni to w sposób dość niezwykły. Zamiast nudnego akademickiego wykładu dostajemy zestaw błyskotliwych esejów, które przede wszystkim dobrze się czyta. Zapewne czytałoby się lepiej, gdyby nie koślawe momentami tłumaczenie, które zdaje się zabijać głównie sarkastyczne żarty Eagletona. Cóż, najwyraźniej nie można mieć wszystkiego.

Jak czytać literaturę wydaje się być skierowane głównie do osób niezwiązanych z literaturą w jakiś zawodowy sposób. Eagleton chce raczej nauczyć laików nieco głębszego czytania, zwrócenia uwagi na pewne rzeczy, jak choćby zatrzymania się nad śledzeniem fabuły i podjęcia próby odkrycia drugiego czy nawet trzeciego dna w czytanej powieści. Czy można odkryć coś ciekawego w popularnym cyklu Harry Potter czy głębsza analiza przeznaczona jest tylko dla dramatów Szekspira? Terry Eagleton przekonuje nas, że w każdej powieści – a ściślej: w każdym utworze literackim – możemy znaleźć coś wartościowego. I zachęca do tego rodzaju poszukiwań. Jednocześnie pokazuje, że nadinterpretacja jest równie łatwa, więc na przykładzie dziecięcego wierszyka czytelnik dowie się, jak unikać tego rodzaju potknięć.

Niektórzy zarzucają Eagletonowi płytkość wywodu, miałkość argumentów i ogólną słabość Jak czytać literaturę. Owszem, z pozycji wykształconego filologa treść tego zbioru esejów może wydawać się banalna. Czymże jest przypominanie autora o tym, że nawet powieść nazywana realistyczną nie ma nic wspólnego z rzeczywistością? Jakimż odkryciem są interpretacyjne gierki, jakie z wielką swobodą (i wielkim poczuciem humoru jednocześnie) prezentuje swoim czytelnikom Eagleton? Wszystko to przecież robiliśmy sami na studiach, z mniejszą lub większą łatwością czy przyjemnością.

Czytanie Jak czytać literaturę Terry’ego Eagletona przynosi jednak naprawdę wymierne korzyści. Wydaje się nam, że wiemy wiele, że umiemy czytać i interpretować. Jednocześnie dajemy się łapać na czysto marketingowe zagrywki wydawców, organizujących na przykład miejskie wycieczki śladami bohaterów literackich. A przecież – mimo fizycznego istnienia niektórych z opisywanych przez Marka Krajewskiego lokalizacji – nie ma i nigdy nie było nie tylko Eberharda Mocka, ale także „jego” Breslau. Podobnie jak nie ma Sztokholmu Lisbeth Salander, Londynu Sherlocka Holmesa i Warszawy Stanisława Wokulskiego. Nie istnieją też te miasta jako narracje swoich autorów. Literatura to byt osobny, usytuowany gdzieś pomiędzy światami bohaterów, autorów i czytelników. A właściwie tylko i wyłącznie czytelników, bo niezależnie od jakości danego dzieła, dopóki nie zaczniemy czytać, nie przekonamy się o tym, co to jest za książka. I to jest właśnie ten powód, dla którego warto czytać. Warto nie tylko Jak czytać literaturę, ale książki w ogóle. Tę prostą prawdę przekazuje nam Terry Eagleton we właściwym dla siebie stylu. Zapewne nie każdemu przypadnie on do gustu, ale też nie o to przecież chodzi. Istotne jest przecież, by czytać w ogóle.

Wrocławianin z urodzenia i przekonania. Myślę szybko, nie owijam w bawełnę. Nadal wierzę w dziennikarstwo obywatelskie, dlatego prowadzę portal osiedlowy Wrocław Leśnica Info. Tutaj już nie piszę o polityce, zostawiam to hunwejbinom i sekretarzom. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura