krzysztofmroczko krzysztofmroczko
276
BLOG

Jak chronić swoje dzieci?

krzysztofmroczko krzysztofmroczko Kultura Obserwuj notkę 4
Joel Bakan, Dzieciństwo w oblężeniu. Łatwy cel dla wielkiego biznesu.

 

 O czym myślimy najpierw, gdy pojawia się hasło zagrożenia dzieci ze strony wielkiego biznesu? Przychodzą nam na myśl gry komputerowe, śmieciowe jedzenie, jakieś programy telewizyjne, które nakręcają sprzedaż gadżetów związanych z bohaterami swoich filmów czy bajek. Joel Bakan pokazuje, że te kwestie – bardzo istotne, temu nie przeczy – są tylko jednymi z wielu zagrożeń, jakim podlegają dzieci ze strony korporacji.

Gry komputerowe wydają się być już dawno rozpoznane, zdania są wciąż podzielone. Kiedy jednak Bazan opisuje temat, nie skupia się na grach związanych z przemocą. O wiele bardziej interesują go gry, w których dzieci muszą kupować różne „usprawnienia” swoich postaci, by móc dalej być w grze. Robią to chętnie, bo chcą dalej grać. Nie tylko są uzależnione, w dodatku płacą za to. Czyż można mieć lepszy pomysł na biznes?

Najbardziej wstrząsające są w książce Bakana rozdziały poświęcone przemysłowi farmaceutycznemu. Autor pokazuje, jak całym procesem powstawania i istnienia psychiatrii dziecięcej sterowały korporacje. Nie czyniły tego z dobrej woli rozwoju tej dziedziny medycyny, ale ze zwykłej chęci zysku. Powstały zatem nowe jednostki chorobowe, tylko po to, by być w stanie spełniać jedną rolę – napędzać sprzedaż leków. Schizofrenia u dwulatka? Dlaczego nie, wszak im szybciej zacznie, tym większa szansa na to, by jak najdłużej związać go z określonym specyfikiem. A jeśli mali pacjenci umierają? Wina leży po ich stronie.

Zacząłem od pytania o to, co kojarzy się nam z zagrożeniem dzieci. A co wiąże się w naszych głowach z pojęciem „praca dzieci”? Czy oczyma swej wyobraźni widzimy biedne azjatyckie dzieci, pracujące w nieludzkich warunkach? Skojarzenie słuszne, ale nie do końca. Bakan pisze wprost o tym, że w USA i Kanadzie legalne jest zatrudnianie 12 letnich dzieci. Tak, to nie błąd, pod tym względem Ameryka Północna nadal tkwi w XIX wieku. Pracują najczęściej na farmach, pracują ponad siły, porzucają szkołę i tracą tym samym nadzieję na lepszą przyszłość.

Co do nadziei, związanych z edukacją, Bakan też nie ma jej zbyt wiele. Oczywiście, ufa w potęgę wiedzy, ale zauważa, co zrobiono w USA. Urynkowienie edukacji sprawia, że coraz większa liczba dzieci nie ma możliwości uzyskania edukacji. Jeśli mieszkają w biednej okolicy, to szkoła również jest biedna. Koło się zamyka.

Podtytuł tej książki głosi: „Łatwy cel dla wielkiego biznesu”. Nie chodzi tu – moim zdaniem – nawet o to, że dzieci najłatwiej oszukać. Bardziej istotne jest to, że jednak w większości korporacje żerują na nas, rodzicach. Przecież to my mamy pieniądze, które wydajemy na dziecko. I to my chcemy dla niego jak najlepiej. Dlatego to nas się wykorzystuje, nas ogłupia. Co świetnie pokazuje ta książka.

Warto czytać Bakana choćby z tego jednego powodu, jako ostrzeżenie dla nas samych, tu nad Wisłą i Odrą. Zapatrzenie naszych rodaków w „wolność” obowiązującą w USA jest właściwie zaślepieniem. Kopiujemy rozwiązania, które nie działają, wmuszając w nasze dzieci coraz więcej leków i ucząc je mechanicznego rozwiązywania testów zamiast używania własnej głowy. Być może niebawem obniżymy wiek zatrudnienia. Choć oczywiście wolałbym się mylić.  

Wrocławianin z urodzenia i przekonania. Myślę szybko, nie owijam w bawełnę. Nadal wierzę w dziennikarstwo obywatelskie, dlatego prowadzę portal osiedlowy Wrocław Leśnica Info. Tutaj już nie piszę o polityce, zostawiam to hunwejbinom i sekretarzom. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura